Recenzja wyd. DVD filmu

Męski sport (2006)

"Męski sport" to przykład niezłej analizy zachowań społeczności, której życie jest w dużej mierze uzależnione od poczynań lokalnej drużyny rugby. Gdy zawodnicy zwyciężają, mieszkańcy cieszą się jak dzieci. Gdy przegrywają, panuje ogólna żałość. A gdy samolot z całym zespołem na pokładzie ulega katastrofie... Spokojnie, nie zdradzam w tym momencie wielkiej tajemnicy fabularnej. Film zaczyna się tragedią, by z czasem zamienić w opartą na faktach historię ku pokrzepieniu serc. Trener Lengyel (McConaughey) decyduje się przyjąć posadę trenera na uniwersytecie Marshalla i reaktywować drużynę futbolową. Wszędzie piętrzą się utrudnienia: część mieszkańców boi się bezczeszczenia pamięci zmarłych, a specjalna komisja nie chce wyrazić zgody na przyjmowanie do drużyny pierwszorocznych studentów. Pamiętajmy jednak, że to Ameryka - jej mieszkańcy mają zwyciężanie we krwi. Po McG (reżyser fatalnych "Aniołków Charliego") nie należało spodziewać się za wiele. Facet jest przeciętnym hollywoodzkim wyrobnikiem, który odwali robotę, nie wykazując się przy tym oryginalnością. Część obaw potwierdza się w czasie seansu - twórcy bez umiaru szafują podniosłym nastrojem. Kiedy jednak bohaterowie nie użalają się nad sobą, film nabiera wigoru i najważniejsza staje się sportowa rywalizacja. W dodatku Matthew McConughey gra zupełnie przeciwko swemu emploi, tworząc sympatyczną postać lekko narwanego trenera. Wydanie DVD przynosi interesujący półgodzinny dokument pt. "Legendarni trenerzy". Możemy w nim m.in. zobaczyć, jak wygląda prawdziwy trener Lengyel (filmowa kopia jest dużo przystojniejsza). Do tego minutowa reklamówka uniwersytetu Marshall i zwiastun "Męskiego sportu". Sam film opatrzono zarówno polskimi napisami, jak i lektorem. Wszystkie dodatki (oprócz zwiastuna) są również przetłumaczone.